wtorek, 23 grudnia 2014

Niezgodna

Tytuł: Niezgodna
Autor: Veronica Roth
Wydawnictwo: Amber
Opis: Jeden wybór może cię zmienić... Altruizm (bezinteresowność), Nieustraszoność (odwaga), Erudycja (inteligencja), Prawość (uczciwość), Serdeczność (życzliwość) to pięć frakcji, na które podzielone jest społeczeństwo zbudowane na ruinach Chicago. Każdy szesnastolatek przechodzi test predyspozycji, a potem w krwawej ceremonii musi wybrać frakcję. Ten, kto nie pasuje do żadnej, zostaje uznany za bezfrakcyjnego i wykluczony. Ten, kto łączy cechy charakteru kilku frakcji, jest niezgodny – i musi być wyeliminowany... Szesnastoletnia Beatrice dokonuje wyboru, który zaskoczy wszystkich, nawet ją samą. Porzuca Altruizm i swoją rodzinę, by jako Tris stać się twardą, niebezpieczną Nieustraszoną. Będzie musiała przejść brutalne szkolenie, zmierzyć się ze swoimi najgłębszymi lękami, nauczyć się ufać innym nowicjuszom i przekonać się, czy w nowym życiu, jakie wybrała, jest miejsce na miłość. Tymczasem wybucha krwawa walka między frakcjami. A Tris ma tajemnicę, której musi strzec przed wszystkimi, bo wie, że jej odkrycie oznacza dla niej śmierć.

Książkę tę przeczytałam, ponieważ było o niej dosyć głośno, w dodatku wychodziła już druga część filmu, a nie obejrzałam nawet pierwszej, więc jak zwykle najpierw sięgnęłam po książkę. Pozycja całkiem ciekawa i przyznam, że się nieźle wciągnęłam. Chicago jest podzielone na pięć frakcji: Prawość (szczerość), Altruizm (bezinteresowność), Nieustraszoność (odwagę), Serdeczność (życzliwość) i Erudycję (inteligencję). Każda z tych frakcji żyje inaczej i każda z nich ma swoje prawa, z którymi idą przez życie. Każdy szesnastolatek przechodzi test predyspozycji dzięki któremu dowiedzą się do jakiej frakcji należą, ale ostatecznie sami wybierają czy chcą zostać w swojej rodzimej frakcji czy też przejść do innej. Każdy kto łączy cechy kilku frakcji jest Niezgodny i musi zginąć. Historia Beatrice rozpoczyna się w momencie wybory frakcji. Nie jest osobą bezinteresowną, przez co nie czuła się dobrze we własnej frakcji. Pragnęła wolności, możliwości robienia czegoś, bo ma na to akurat taką ochotę. Ta cecha bardzo mi się spodobała w głównej bohaterce. Dodatkowo była jeszcze lekkomyślna, często działa pod wpływem impulsu przez co jej działania są nieprzemyślane. Bardzo nie lubię bohaterek, które nie umieją wziąć swojego losu we własne ręce, tylko czekają aż przyjedzie książę na białym koniu i je uratuje. Są zwyczajnie irytujące. Natomiast Beatrice zamiast dusić się w Altruizmie wybrała Nieustraszoność, zupełne przeciwieństwo tego czym była jej rodzima frakcja. Miło, że autorka nie zrobiła z niej od razu wielkiej wojowniczki i opisywała wszystkie wzloty i upadki Tris oraz to jak próbowała się dopasować do tak odmiennej frakcji. Wątek przyjaźni i wrogości był bardzo interesujący. Było dużo utarczek słownych oraz dosyć często przemoc, co idealnie ukazywało brutalność Nieustraszonych. Oczywiście nie mogło zabraknąć wątku romantycznego, co było ciekawym dodatkiem do tego wszystkiego. Generalnie polecam książkę, aczkolwiek obejrzenie filmu zdecydowanie odradzam.

niedziela, 30 listopada 2014

Zbłąkany Anioł. Krwawe Walentynki

Tytuł: Zbłąkany Anioł. Krwawe Walentynki
Autor: Melissa de la Cruz
Wydawnictwo: Jaguar
Opis: Marzenia Schuyler nareszcie się spełniły: jest bezpieczna, u boku ukochanego, który chce jej pomóc w wypełnieniu ostatniej woli Lawrence’a Van Alena… Ale gościnne schronienie okazuje się złotą klatką. Jack i Schuyler muszą znowu uciekać. Lawirując pomiędzy venatorami hrabiny, a nasłanymi przez Mimi najemnikami, znajdują nieoczekiwanego sprzymierzeńca – ale także natrafiają na ślad czegoś całkowicie nowego. Co oznacza tajemniczy symbol? Tymczasem w Nowym Jorku Mimi, nowa Regentka, nie ma czasu, by poświęcić się wyłącznie zemście. Po jednej z licznych imprez znika wampirza nastolatka, a w Internecie pojawia się dziwne nagranie z pogróżkami. Porywacze zapowiadają unicestwienie wampirzycy. Tocząca rozpaczliwy wyścig z czasem, Mimi musi odłożyć na bok swoją dumę i poprosić o pomoc ostatnią osobę, na której towarzystwo miałaby ochotę. Ale na ile może jej się przydać Oliver, zwyczajny archiwista w Repozytorium? Czy za porwaniem stoją znowu srebrnokrwiści? A może w grze pojawiła się nowa, tajemnicza i nieprzewidywalna siła?

Kolejna część serii opowiadającej o błękitnokrwistych wampirach z Manhattanu, którzy za bardzo stali się ludźmi i nie zauważyli czyhającego na nich zła. W tej części Schuyler jest niesamowicie nie do zniesienia. Autorka wprowadziła tak słodki wątek głównej bohaterki i jej chłopaka, że nie mogłam po prostu tego czytać. Od samego początku jest polewanie cukrem niesamowitej miłości Jack i Schuyler, że aż może czytelnika zemdlić. Brakowało tam jeszcze tylko tęczy i jednorożców.
Na szczęście po kilku rozdziałach pojawiła się narracja Mimi, która uratowała tę książkę od zanurzenia się w płynnym cukrze. Mimi jest bardzo interesującą postacią, silna, bezwzględna, oraz zraniona przez śmierć ukochanego nadaje książce czegoś wartego uwagi. Na szczęście Mimi nie ma czasu, żeby się załamywać, bo okazuje się, że ktoś zabija młodych błękitnokriwstych i musi odkryć sprawcę, zanim będzie za późno i zginie kolejna osoba. Po mimo swojej niechęci do zausznika Schuyler - Oliver'a bierze go do pomocy przy wyjaśnianiu sprawy. Dzięki temu, że oboje strasznie się nie lubią, a Mimi dodatkowo nie jest miłą osobą daje nam to duet, dzięki któremu książka pomimo niewysokich lotów robi się w miarę interesująca.
Książka idealna na zimowe wieczory, kiedy nie ma co robić, a ma się ochotę poczytać coś lekkiego. Postacie nie są jakoś specjalnie złożone, wręcz aż płytkie przez co książka nie jest aż tak interesująca jak mogłaby być. Generalnie historia całkiem fajna, ale niesamowicie przewidywalna. Autorka czasem za bardzo się wysila przez co wychodzą tak słabe momenty jak przesłodzony wątek Jack'a i Schuyler.

niedziela, 16 listopada 2014

Legion Archanioła

Tytuł: Archangel's Legion
Autor: Nalini Singh
Wydawnictwo: Orion Publishing Group
Opis: Anioły spadają z nieba nad Nowym Jorkiem, strącane przez złośliwą, nieznaną siłę. Wampiry umierają od nieubłaganej choroby. Łowczyni Gildii Elena Deveraux i archanioł Raphael muszą odkryć źródło tej fali śmierci, zanim pochłonie ich miasto i żyjących w nim ludzi, pozostawiając Nowy Jork w ruinie i Wieżę Raphaela oblężoną przez wrogich archaniołów. Nawet kiedy walczą desperacko, by uratować miasto, mroczniejsza siła nadchodzi, jej zimne oczy skupione są na Nowym Jorku … i na Raphaelu. Rzeki szkarłatu i koszmaru nabierają kształtów, świat nigdy nie będzie już taki sam…

Wiecie co mnie strasznie denerwuje? To że wydawnictwo zaczyna wydawać ciekawą serię, a po drugiej książce wstrzymuje. Nie powiem, wolę czytać nieoficjalne tłumaczenia z wielu powodów, m.in. są szybciej, niż książka wydana przez wydawnictwo, a dodatkowo jakoś bardziej wolę styl nieoficjalnych tłumaczeń, jest bardziej bezpośredni. Mimo tego i tak kupuję normalnie książki, chociażby z racji z tego, że prze ten czyn daję powód pisarzowi by kontynuował historię, która urzekła moje serce. Niestety, w tym przypadku nie mam takiej sposobności, przez co jest mi bardzo przykro, bo uwielbiam wracać do przygód Eleny i Raphaela.
Mimo wszystko udało mi się przeczytać już szóstą część Łowcy Gildii i tak jak za każdym razem jestem zachwycona. Oczywiście nie jestem obiektywna, bo uwielbiam tą serię, ale mam nadzieję, że osoby, które jeszcze po nią nie sięgnęły mimo wszystko się skuszą. Kontynuując, historia o Raphaelu i Elenie dalej się ciągnie, na szczęście nie jest to jakoś niesamowicie słodkie, ponieważ tak jak wszystkie pary tak oni mają w swoim związku problemy, przez które za każdym razem starają się przejść. Pokonywanie tych stopni w ich podróży jest niesamowitą rzeczą, zwłaszcza, że oprócz swoich problemów spoczywają na nich jeszcze problemy reszty świata. Nieubłaganie zbliża się niebezpieczeństwo, któremu będą musieli stawić czoła.
Singh jest jedną z autorek, które wręcz uwielbiam. W Łowcach Gildii znajdziemy mnóstwo niesamowitych mężczyzn, przystojnych, tajemniczych, silnych odważnych, a przede wszystkim niebezpiecznych. Na szczęście Pani Nalini nie zrobiła nam tego co robi większość autorów, czyli nie dała nam bohaterek, które mają problem, aby iść po prostej nawierzchni bez przewracania się. Kobiety w tych książkach są silne i umieją o swoje walczyć, dzięki temu w każdej książce oprócz ciekawej głównej akcji mamy interesujące poboczne wątki.
Akcja działa się szybko, przez co czytelnik przechodził z napięcia w napięcie. Krew w każdym rozdziale leje się strumieniami, do tego dochodzi jeszcze pasja i namiętności, w wyniku czego mamy niesamowitą mieszankę i pochłaniamy lekturę w ciągu jednego dnia.
Nie mogę się już doczekać, aby sięgnąć po następną część. Jest to jedna z serii, która zapada w pamięć i nie sposób się od niej uwolnić.

niedziela, 9 listopada 2014

Miasto niebiańskiego ognia

Tytuł: Miasto niebiańskiego ognia
Autor: Cassandra Clare
Wydawnictwo: Mag
Opis: Ciemność ogarnęła świat Nocnych Łowców. Chaos i destrukcja obezwładniają Nefilim, ale Clary, Jace, Simon i ich przyjaciele łączą siły, żeby walczyć z największym złem, z jakim kiedykolwiek się zetknęli. Brat Clary Sebastian Morgenstern systematycznie usiłuje zniszczyć Nocnych Łowców. Posługując się Piekielnym Kielichem, zmienia ich w istoty z koszmaru, rozdziela rodziny i kochanków, powiększa szeregi swojej armii Mrocznych. Nic na świecie nie jest w stanie go pokonać... ale jeśli Clary i jej drużyna wyprawią się do królestwa demonów, mogą mieć szansę... Ludzie stracą życie, miłość zostanie poświęcona, cały świat się zmieni. Kto przeżyje w szóstej i ostatniej, wybuchowej części "Darów Anioła"?

I na tej książce kończy się moja (a może i wasza?) podróż z bohaterami Darów Anioła. Przez blisko pięć lat śledziłam z zapartym tchem przygody Clary, Jace, Alec, Isabelle i Simona, z każdą książką na nowo wchodziłam do Świata Cieni i przeżywałam wszystkie wzoloty i upadki razem z bohaterami. Ta podróż niestety dobiegła końca, ale nie raz i nie dwa będę do niej wracać, ponieważ to jest jedna z najlepszych serii jakie kiedykolwiek czytałam. Przy żadnej książce tak nie płakałam, nie śmiałam się, nie złościłam, nie czytałam kilka razy jednej sceny, nie zżyłam się z postaciami, ani nie przeżywałam burzy emocji tak jak tutaj.
Już przy pierwszym otwarciu książki mamy akcję, Instytuty zostają zaatakowane przez Mrocznych Nocnych Łowców, Clave jak zwykle nie słucha co się do nich mówi, przez co Clary z przyjaciółmi po raz kolejny musi narażać swoje życie na ratowanie świata przed złem. Jednak tym razem, żeby wszystko ocalić muszą wybrać się do samego Piekła.
Nocni Łowcy nie są w stanie pokonać Sebastiana. Jest silny, nieprzewidywalny, bezlitosny nie ma nic do stracenia, oraz ma Piekielny Kielich przez co krew leje się strumieniami w każdym rozdziale. W Mieście niebiańskiego ognia ludzie stracą życia, a inni będą musieli przejść najważniejszą próbę w życiu. Najskrytsze pragnienia ujrzą światło dzienne, bohaterowie będą odkrywać prawdę o sobie oraz będą musieli stawić czoło wyborom, które mogą na zawsze odmienić ich życie.
Cassandra naraziła czytelników na nie jeden atak serca, zwątpienie, smutek, złość, płacz, ale również niepohamowaną radość, zaskoczenie oraz dużo momentów, w których te wszystkie emocje się ze sobą mieszały. Czytając jesteś już przekonany, że wiesz co się stanie, a nagle wszystko się zmienia i się zastanawiasz, jak to się stało, że o tym nie pomyślałeś. Niesamowicie szybkie tempo sprawia, że książę się zwyczajnie pożera w dwa dni i nie jest się w stanie normalnie funkcjonować, bo musisz wiedzieć co się stanie. Autorka płynnie dorzuciła nam jeszcze na smaczek bohaterów z Mechanicznych Maszyn, żebyśmy już kompletnie zgłupieli i nie wiedzieli czy się zachwycać do reszty.
Zakończenie uważam za lekko niedopieszczone, ale mimo wszystko i tak jestem zaskoczona. W niektórych fragmentach autorka zrobiła się trochę ckliwa i zdecydowanie było za dużo cukru. Nie umniejsza to jednak mojej opinii, że książka tak jak pozostałe części, jest jedną z najlepszych pozycji fantasy. Polecam tą serię każdemu kto chce przeżyć niesamowitą przygodę ze wspaniałymi postaciami. Tą pozycję na dzień dzisiejszy przeczytałam już dwa razy, ale wiem że jeszcze nie raz do niej sięgnę i będę na nowo przeżywać miłość, śmierć i niesamowitą przygodę.

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Pięćdziesiąt twarzy Greya

Tytuł: Pięćdziesiąt twarzy Greya
Autor: E L James
Wydawnictwo: Sonia Draga
Opis: Młoda dziennikarka jedzie w zastępstwie swojej koleżanki przeprowadzić wywiad dla gazety studenckiej z rekinem biznesu, przystojnym i zamożnym Christianem Greyem. Od pierwszych minut spotkania mężczyzna zaczyna fascynować i urzekać Ann. Czuje, że ją onieśmiela, a powietrzu wisi coś elektryzującego, czego dziewczyna nie potrafi nazwać. Z ulgą kończąc rozmowę postanawia zapomnieć o intrygującym przystojniaku i wrócić do swojego poukładanego życia. Gdy wydaje się, że już nic się nie zmieni w życiu Ann, nazajutrz rano w sklepie, w którym dorywczo pracuje, zjawia się Christian Grey. I proponuje kolejne spotkanie...

Do tej pozycji podchodziłam dwa razy. Za pierwszym razem w połowie zrezygnowałam z dalszego czytania tej książki. Za drugim razem zaczęłam od momentu w którym skończyłam, a to tylko dlatego, że cały dział w mojej pracy zaczął to czytać i się śmiać z fragmentów książki. Przyznam, że naprawdę, w niektórych momentach trudno było nie wybuchnąć śmiechem i to nie dlatego, że książka była taka zabawna. Jestem zaskoczona, że tak dużo osób uważa tę pozycję za ciekawą książkę. Według mnie lekka lektura, gdy się nie ma co robić, idealna na wakacje, jeżeli nie chce się dużo myśleć i idealna na odmóżdżenie. Książka nie jest wysokich lotów co można już zauważyć w pierwszym rozdziale.
Ale zaczynając od początku, bohaterowie to jak w ostatnim czasie bywa niezdarna, nie mająca pojęcia o swojej urodzie, naiwnie irytująca kobieta. I oczywiście mężczyzna tak piękny, że nie ma wystarczającej ilości słów by to opisać, bogaty i oczywiście tajemniczy. Młoda dziennikarka zadłuży się w naszej seksbombie, aczkolwiek temu tajemniczemu i mrocznemu mężczyźnie będzie zależeć nie na słodkim związku, tylko na ostrym pieprzeniu się, jak to kolokwialnie nazwała autorka. Z początku nie przypomina wam to czegoś? Niezdara niezdająca sobie sprawy ze swojej urody i przystojniak z tajemnicą...Zresztą nieistotne, wróćmy do naszych bohaterów.
Ana jak większość kobiecych postaci jest strasznie naiwna i oczywiście można nią łatwo manipulować. Nie rozumiem, dlaczego autorzy tak bardzo próbują nam wcisnąć, że kobietami jest tak łatwo manipulować i mimo iż mają szare komórki to tak rzadko ich używają. Czytając tą książkę poczułam się urażona, iż autorka ma aż tak złe zdanie na temat kobiet, a mężczyzn pokazuje jako jakichś bożków. Ale pomijając to, czasami Ana używa jednak mózgu i udaje jej się dojść do jakichś wniosków i pokazać że jest twardą i nie do końca taką zidiociałą babką. Jednakże mimo wszystko płeć męska ma tu o wiele więcej do powiedzenia, bo kobiety gdy tylko widzą Christiana mdleją, albo chcą go przelecieć. I oczywiście zapominają języka w gębie. Biorąc jednak pod uwagę słabą postać kobiecą w tej książce rola męska wszystko ratuje, ponieważ jest zupełnym przeciwieństwem Any. Niesamowicie przystojny, obrzydliwie bogaty, inteligentny, seksowny biznesmen jest zbawieniem tej pozycji. W dodatku jest mroczny i tajemniczy. Która kobieta by takiego nie chciała? Oprócz tego, że nie pozwala siebie dotykać, preferuje seks sado-maso i nie interesują go związki, a jedynie umowy na papierze, w których on jest Panem, a ona jego Uległą. Jednakże pomimo tego wszystkiego autorka ma zdecydowane braki w zasobie słownictwa opisującego zwyczajnego seksu jak i tego ostrzejszego. W zasadzie ten niegrzeczny seks opiera się głównie na tym samym, kajdanki, biczowanie, związywanie i oczywiście wkładanie różnych przedmiotów swojej partnerce. Ogólnie widać, iż autorka słabo się orientuje w tych kwestiach.

Przejdźmy dalej. Słyszałam, że oryginał jest nieszczególnych lotów, ale tłumacz mógł się bardziej postarać i choć trochę uszanować czytelników. Nie powiem jednak miałam niezły ubaw czytając, jak Ana przeklina "kurka wodna", "kuźwa do kwadratu" i najlepsze "o, święty Barnabo" - nie no, poważnie? Co najlepsze z tego wszystkiego, główna bohaterka ma roztrojenie jaźni. Jest nasza kochana Ana Steele, jest jej wewnętrzna bogini oraz Any podświadomość! Nie wiem, może to jest całkiem normalne i po prostu ja jestem jakaś inna?
Oprócz generalnego podobieństwa do Zmierzchu wtrąca się tu również trochę Seksu w wielkim mieście. Czy aby nie Big (w naszym wypadku Szary) nie mówił do Carrie (u nas Any) maleńka?

Generalnie, jeżeli książka jest aż tak bardzo słaba dlaczego tyle kobiet ma na jej punkcie obsesję? Jest o wyidealizowanym seksie z wyidealizowanym facetem. I tak jak wspomniałam na początku, nie jest wysokich lotów, więc nie trzeba używać szarych komórek czytając ją.

wtorek, 8 lipca 2014

Droga Cienia

Tytuł: Droga Cienia
Autor: Brent Weeks
Wydawnictwo: MAG
Opis: Dla Durzo Blinta zabijanie to sztuka, a w tym mieście on jest największym artystą. Dla Merkuriusza przetrwanie nie jest rzeczą pewną. Nie ma żadnej gwarancji przeżycia. Jako szczur z ulicy wychował się w slumsach i nauczył się szybko oceniać ludzi. I podejmować ryzyko. Na przykład zgłaszając się na ucznia do Durzo Blinta. Jednak żeby zostać przyjętym do terminu, Merkuriusz musi odrzucić swoje dawne życie i przyjąć nową tożsamość. Jako Kylar Stern musi nauczyć się poruszać w świecie zabójców - w świecie niebezpiecznych polityków i dziwnej magii. I musi rozwijać talent do zabijania.

Kolejna książka za którą chciałam się wziąć już od dłuższego czasu, ale jakoś nie miałam okazji. Przyznam, że miałam wielkie nadzieję co do tej książki. Bardzo lubię historię o skrytobójcach, a już uwielbiam kiedy są oni w dodatku magami. Nie jestem tak zachwycona jak się spodziewałam, ale nie jest też najgorzej. Na początku książka mnie trochę nudziła, musiałam się aż zmuszać, żeby ją dalej czytać. Zdecydowanie za dużo nużących opisów, co dla mnie było minusem, ale dla niektórych może być to plus. Przyznam za to, że jeżeli chodzi o opisy walk to byłam zachwycona. W niektórych książkach wystarczy jedna - dwie strony, w porywach, i po walce. Tutaj tak nie było, za co jestem niezmiernie wdzięczna! Mimo tego, że na początku miałam problemy z wciągnięciem się to później już poszło lepiej. Nie powiem, że jakoś specjalnie mnie ta książka pochłonęła, ale dobrze się ją czytało. Aż się skusiłam nawet na kolejną część! Bardzo polubiłam bohaterów, każdy z nich miał w sobie jakąś iskrę, dzięki której każda postać wydawała się żywa, co nie często się ostatnio zdarza w książkach, A może to tylko ja natrafiam na feralne? W każdym razie na końcu byłam tak zaintrygowana, że już sięgnęłam po następną część i jeżeli będzie tak dobra jak ta (mam nadzieję, że nawet lepsza) to z radością przeczytam całą serię.

niedziela, 29 czerwca 2014

They call me death

Tytuł: They call me death
Autor: Missy Jane
Wydawnictwo: Samhain Publishing
Opis: My name is Alexia Williams. In my world, North America is divided between north and southbut not the way its taught in the history books. After losing my family to the shifters, I joined the Combined Human States Army. Now I find myself on the front lines, defending the wall between my species and theirs. My mission is simple: keep the animals on their side by whatever means necessaryand Im good at it. I dont talk to them. I dont sympathize with them. I sure as hell dont admire themuntil one saves my life. Andor isnt like any shifter Ive ever met. Hes a three-hundred-year-old golden eagle asking for help finding missing shifters who may be in my lands. I just have to decide between helping the animals or ignoring signs that my fellow humans arent what I thought they were. But how can I help a species I hate and fear? Even if Andor makes me feel alive again? In the land of the shiftersthey call me Death.

Z racji tego, że książka nie została u nas wydana to opis jej jest po angielsku, aczkolwiek recenzja będzie całkowicie w języku ojczystym.
Przyznam, że miałam pewne wątpliwości czy mi się spodoba. Po ostatniej książce naprawdę chciałam wpaść na coś ciekawego. Nie zawiodłam się, ale też nie jestem jakoś specjalnie zachwycona. Historia tak jak wszystkie teraz o miłości od pierwszego wejrzenia z dodatkiem paranormalności. Aczkolwiek muszę przyznać, że podobali mi się bohaterowie. Mieli w sobie taką iskierkę, która sprawiła, że od razu ich polubiłam. Może tu chodzić o to, że Alexia nie jest fajtłapą i umie walczyć o swoje, co bardzo lubię w żeńskich postaciach. Po tym jak ginie jej rodzina Alexia zaciąga się do Armii, gdzie chroni mur między rasą ludzką, a zmiennokształtną. Po raz pierwszy zdarzyło mi się natrafić na książkę, gdzie zwierzaki są postrzegane jako wynaturzone bestie i wcale nie dlatego, że chcą aby ludzie trzymali się z dala od nich. Ale zawsze musi się trafić jakiś złoty okaz, który wcale nie jest taki bestialski. Mimo tego iż Alexia na co dzień zabija zmiennokształtnych pozwoliła się Andorowi żyć, a to tylko dlatego, że zaginęli zmiennokształtni, którzy mogą znajdować się na ziemiach ludzi.
Andor jest oczywiście przystojny, pociągający i... jest zmiennokształtny.
Podobała mi się cała historia, mogę książkę z czystym sumieniem polecić osobą pełnoletnim. Nie jest to lektura wysokich lotów, ale do najgorszych też się nie zalicza. Jest idealna do czytania przed snem, jednak nie polecam czytać jej w miejscu publicznym, gdzie ludzie zaglądają tobie przez ramie. Nie zawaham się również sięgnąć po drugą część, gdy takowa zostanie wydana.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...