niedziela, 29 czerwca 2014

They call me death

Tytuł: They call me death
Autor: Missy Jane
Wydawnictwo: Samhain Publishing
Opis: My name is Alexia Williams. In my world, North America is divided between north and southbut not the way its taught in the history books. After losing my family to the shifters, I joined the Combined Human States Army. Now I find myself on the front lines, defending the wall between my species and theirs. My mission is simple: keep the animals on their side by whatever means necessaryand Im good at it. I dont talk to them. I dont sympathize with them. I sure as hell dont admire themuntil one saves my life. Andor isnt like any shifter Ive ever met. Hes a three-hundred-year-old golden eagle asking for help finding missing shifters who may be in my lands. I just have to decide between helping the animals or ignoring signs that my fellow humans arent what I thought they were. But how can I help a species I hate and fear? Even if Andor makes me feel alive again? In the land of the shiftersthey call me Death.

Z racji tego, że książka nie została u nas wydana to opis jej jest po angielsku, aczkolwiek recenzja będzie całkowicie w języku ojczystym.
Przyznam, że miałam pewne wątpliwości czy mi się spodoba. Po ostatniej książce naprawdę chciałam wpaść na coś ciekawego. Nie zawiodłam się, ale też nie jestem jakoś specjalnie zachwycona. Historia tak jak wszystkie teraz o miłości od pierwszego wejrzenia z dodatkiem paranormalności. Aczkolwiek muszę przyznać, że podobali mi się bohaterowie. Mieli w sobie taką iskierkę, która sprawiła, że od razu ich polubiłam. Może tu chodzić o to, że Alexia nie jest fajtłapą i umie walczyć o swoje, co bardzo lubię w żeńskich postaciach. Po tym jak ginie jej rodzina Alexia zaciąga się do Armii, gdzie chroni mur między rasą ludzką, a zmiennokształtną. Po raz pierwszy zdarzyło mi się natrafić na książkę, gdzie zwierzaki są postrzegane jako wynaturzone bestie i wcale nie dlatego, że chcą aby ludzie trzymali się z dala od nich. Ale zawsze musi się trafić jakiś złoty okaz, który wcale nie jest taki bestialski. Mimo tego iż Alexia na co dzień zabija zmiennokształtnych pozwoliła się Andorowi żyć, a to tylko dlatego, że zaginęli zmiennokształtni, którzy mogą znajdować się na ziemiach ludzi.
Andor jest oczywiście przystojny, pociągający i... jest zmiennokształtny.
Podobała mi się cała historia, mogę książkę z czystym sumieniem polecić osobą pełnoletnim. Nie jest to lektura wysokich lotów, ale do najgorszych też się nie zalicza. Jest idealna do czytania przed snem, jednak nie polecam czytać jej w miejscu publicznym, gdzie ludzie zaglądają tobie przez ramie. Nie zawaham się również sięgnąć po drugą część, gdy takowa zostanie wydana.

sobota, 21 czerwca 2014

Czerwień Rubinu

Tytuł: Czerwień Rubinu
Autor: Gier Kerstin
Wydawnictwo: Egmont
Opis:Pewnego dnia piętnastoletnia Gwen odkrywa, że jest posiadaczką genu podróży w czasie – niespodziewanie przemieszcza się o sto lat wstecz. Okazuje się, że nie jest jedynym podróżnikiem - istnieje całe tajne bractwo, zajmujące się kontrolą dwunastu podróżników w czasie – Gwen jest ostatnim z nich. Szybko odkrywa, że jedenastym jest bardzo atrakcyjny dziewiętnastolatek: Gideon. Ale zakochiwanie się nie jest takie proste gdy się skacze tam i z powrotem w czasie i gdy trzeba wypełnić niebezpieczną misję w XVIII. wieku.

Przeczytałam kilka opinii na temat tej książki. Każdy polecał, super książka, oceny również wysokie, więc z ciekawości po nią sięgnęłam. Niestety bardzo się zawiodłam. Przeczytałam całość z racji tego, że nie odkładam książek w połowie. Historia w ogóle mnie nie wciągnęła, główna bohaterka jest strasznie bierną osobą, przez co jeszcze gorzej mi się czytało. Historia może i była by fajna, gdyby postacie miały coś w sobie, taką iskierkę czegoś interesującego. Niestety nic takiego tutaj nie znalazłam. Historia nie dość, że przewidywalna od samego początku to jeszcze akcja książki trwała całe trzy dni. Moja nadzieja na interesujące męskie postacie również legła w gruzach. Odniosłam wrażenie, iż autorka starała się zrobić z Gideona Jace z Miasta Kości, co wyszło okropnie. Książka idealna na moment, gdy nie ma się co czytać i weźmie się pierwszą lepszą lekturę jaka wpadnie w ręce. Drugą część zaczęłam czytać tylko dlatego, że nie lubię porzucać trylogii po pierwszej książce, a swoją drogą czekam aż wpadnie mi jakaś ciekawa książka w ręce, bo jak na razie nic takiego nie mogę znaleźć.

wtorek, 17 czerwca 2014

Magia Kąsa


Tytuł: Magia Kąsa
Autor: Ilona Andrews
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Opis:Technologia przeciw magii. Słowa kontra czary. Atlanta przyszłości. Arena walk magii i technologii. Wampirze hordy na usługach Panów Umarłych grasują po mieście. Kate Daniels – pyskata dziewczyna, w której żyłach płynie krew i magia – dowiaduje się o śmierci swojego opiekuna. Musi dokonać wyboru – komu zaufać, z kim współpracować. Spojrzeć w oczy Władcy Bestii i dołączyć do Gromady? Wejść w układ z kotołakami i szczurołakami? Ofiara woła o pomszczenie, krwawa zagadka o rozwikłanie.

Żałuję, że tak długo czekałam z przeczytaniem tej książki. Miała wszystko co potrzeba dobrej fantastyce.
Po pierwsze, główna bohaterka. Zazwyczaj są to księżniczki, które trzeba wybawiać z opresji, ale od czasu do czasu, żeby nie były przesłodzone, powiedzą coś 'zabawnego'. Tutaj na szczęście tego nie było. Kate Daniels jest wykreowana na wspaniałego zabójcę, ale znów żeby nie było posiada w sobie człowieczeństwo co czyni ją wspaniałą postacią, którą od razu można pokochać.
Oczywiście nie mogło zabraknąć aroganckiego dupka, w dodatku nie jednego. Mężczyźni w tej historii są nadzwyczajnie niesamowici i każda czytelniczka znajdzie jakiegoś dla siebie.
Oprócz interesujących bohaterów, którzy na każdym kroku są dowcipni i śmiercionośni w tym samym czasie, jest jeszcze magia, tajemnica i śledztwo, które poprowadzi Kate wprost do niebezpieczeństwa przez które może stracić życie.
Tak się wciągnęłam w tę serię, że w ciągu tygodnia przeczytałam wszystkie 6 części oraz opowiadania i niecierpliwie się już w oczekiwaniu na lipiec, kiedy w Stanach pojawi się 7 część.

A tak dla zachęcenia, jeżeli jeszcze nie przeczytaliście:


- Kici, kici? - spytał niski, męski głos.
- Rzeczywiście - odparłam - Zaskoczyłeś mnie trochę i przyszłam nieprzygotowana. Następnym razem przyniosę trochę śmietanki i jakieś kocie zabawki.
- Jaka kobieta pozdrawia Władcę Bestii słowami: Tutaj, koteczku, chodź do mnie, kici, kici, kici?

:)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...